Turystka pozwała wakacyjny kurort. W tle tajemnicza śmierć jej męża
Patricia ze stanu Michigan wybrała się z rodziną i mężem na wakacje w znanym kurorcie Fairmont Kea Lani na Maui. To był ich szósty raz na Hawajach i ostatni dla partnera kobiety. Podczas porannego snorkelingu 64-letni Ray stracił przytomność, a reanimacja nie przyniosła skutków. Dziś turystka pozywa kurort oraz Hawajski Urząd Turystyki. Jak twierdzi, nie wierzy w oficjalną wersję utonięcia przedstawioną przez funkcjonariuszy.
Tragedia podczas wakacji
Do nieszczęśliwego wypadku, który teraz ponownie cieszy się zainteresowaniem mediów, doszło jeszcze pod koniec lutego. Drugiego dnia pobytu 64-letni Ray udał się na plażę przy resorcie Fairmont Kea Lani, aby tam snurkować. Wszystko obserwowała jego żona, która w tym samym czasie spacerowała szlakiem z widokiem na ocean. „Zobaczyłam mojego męża, który pływał i był otoczony przez grupę ludzi. Wydawało mi się to dość niepokojące” – relacjonuje. Po chwili szybko podbiegła do tłumu, lecz było już za późno. Próbowano reanimować mężczyznę, a na miejsce zostały wezwane służby ratownicze. Niestety Amerykanina nie udało się uratować. Sprawa została zakwalifikowana jako przypadkowe utonięcie.
Kobieta pozywa kurort
Patricia nie zgadza się z funkcjonariuszami. Od bezpośrednich świadków zdarzenia kobieta słyszała, że nic nie wskazywało na problemy jej męża. Turystka twierdzi, że powodem utonięcia mógł być nagły obrzęk płuc powstały w wyniku nieodpowiedniego przygotowania do nurkowania z rurką. „W pozwie zarzucono, że biuro podróży na Hawajach nie przeszkoliło swoich gości na temat nagłego obrzęku płuc, co spowodowało śmierć mężczyzny” – wynika ze skargi złożonej do Sądu Okręgowego w Waszyngtonie. Ponowne badanie sprawy powinno rozpocząć się już w tym tygodniu. Podczas gdy śmierć podczas snorkelingu przydarza się coraz większej liczbie turystów, warto przyjrzeć się, czy na pewno jest to bezpieczna forma rekreacji.